Nigdy nie inwestuje w kalendarze majątku. Jasne podobają mi się w skórzanej oprawie najlepiej z wymiennym wkładem, ale wiem, że w moim przypadku nie zdadzą egzaminu. Po pierwsze szybko się nudzę, a rok to i tak długo. A poza tym jestem dość roztrzepana więc tylko patrzeć jak któraś z moich ulubionych herbat na nim wyląduje. Niestety lubię aplikacji. Jestem staroświecka i chociaż wielu z nich używam, żeby ułatwić sobie życie te organizacyjne odpadają.
W kalendarzu bądź co bądź z Biedronki stosuje metody tygodniowej rozpiski. Zapisuje wszystkie zajęcia łącznie z tymi na Uniwersytecie, zakupami czy prasowaniem. Później po kolei oznaczam odpowiednim kolorem. Żyje z tym organizerem ponad 3 miesiące i to chyba najdłuższy żywot kalendarza w moim domu i torebce.Zrobiłam dla Was kilka zdjęć żebyś mogli zobaczyć o czym mówię. Nie ma zbyt wielu zbliżeń jego wnętrza bo bardzo nie lubię swojego pisma.
P.S. Już jutro relacja z "Mam start-up w branży mody".
0 komentarze:
Prześlij komentarz