Ostatnio obserwuję bum na analizę kolorystyczną. Jako, że w ramach zajęć miałam kilka godzin wykładów i trochę praktyki w tym temacie zamierzam Wam dzisiaj zdradzić kilka sekretów .
Zacznijmy od cen. W zależności od wielkości miasta ceny wahają się od 300 zł do 600 zł. To wygórowane kwoty, ale rozważmy za co specjalistki biorą tą kasę. Po pierwsze - poświęcony czas. Analiza kolorystyczna trwa kilka godzin , najczęściej od 3 do 4 . Ponad to na bieżąco trzeba uzupełniać zasoby chust lub kartonów. Coraz częściej wykonuje się również paszport kolorystyczny, który w wykonaniu nie jest trudny, ale bardzo pracochłonny.
Metody analizy kolorystycznej to temat na dłuższą opowieść. Trochę przeraziłam się gdy na blogu www.styledigger.com przeczytałam, że ktoś stosuje jeszcze metodę czterech pór roku. Dziewczyny nie dajcie się na to naciągnąć. Metoda sama w sobie nie jest zła, ale jest nieaktualna. Logicznie rzecz biorąc cztery typy nie mogą objąć wszystkich kobiet istniejących na świecie. Przecież mamy kobiety czarnoskóre, żółtoskóre, białoskóre; o włosach rudych, czarnych czy blond. Mogą wystąpić różne kombinacje wszystkich czynników związanych z naszym wyglądem. W związku z tym powstały nowe typy jest ich aż 12, a w niektórych państwach nawet 16. Ta najpopularniejsza metoda polega na wizycie u kolorystki, która sadza nas na krześle przed dobrze oświetlonym lustrem. Do twarzy przykłada nam poszczególne kolory. Zaczyna od srebrnego i złotego. Na tej podstawie rokuje czy lepiej nam w ciepłych czy zimnych kolorach. Oczywiście są szczęściary, który pasuje jedno i drugie. Później najczęściej przykłada chustę białą i czarną, żeby rozróżnić czy dobrze nam w jasnych czy ciemnych kolorach. Dzięki temu może też stwierdzić na ile możemy korzystać z kontrastów. Przystawiając kolejne chusty kolorystka wybiera odpowiedni typ, jeden z 12.
1. Wiosna :- czysta, ciepła, jasna.
2. Lato:- przygaszone, jasne, chłodne.
3. Jesień:- ciepła, ciemna, przygaszona.
4. Zima - chłodna, ciemna, czysta.
Po przeprowadzonej analizie otrzymujemy lookbook danego typu.
Druga metoda znacznie mniej popularna to metoda Barbary Meunier. Również polega na przykładaniu kolorów do twarzy jednak zasadniczą różnicą jest to, że do buzi zamiast chust przykładamy karton. Dzięki temu klientka może otrzymać idealną próbkę koloru przez odcięcie kawałka brystolu. Na początku wraz z kolorystką segregujemy barwy, dzielimy je na pasujące, " takie sobie", i te które wcale nam nie pasują. Następnie w paszport kolorystyczne są wklejane małe kwadraciki każdego koloru. Po analizie tworzymy zestawy kolorystyczne. Tabelka wygląda mniej więcej tak:
Gdzie:
- baza- to kolor, który jest najbliżej skóry np. t-shirt, bluzka.
- dominanta- kolor, który dominuje w górnej części ubióru np. marynarka, sweter.
- dodatki- kolory, które pojawiają się symbolicznie np. korale, apaszka.
Metoda jest naprawdę pracochłonna, ale moim zdaniem daje lepsze efekty niż metoda 12 typów. Jest bardziej indywidualna.
Ostatnia kwestia to kwalifikacje kolorystki. Na razie w Polsce można skończyć w kilku szkołach kursy analizy kolorystycznej. I owszem kwalifikacje są ważne, ale praktyka jest nie do przecenienia. Oko wyrabia się tylko w trakcie pracy z klientem.
Gdzie:
- baza- to kolor, który jest najbliżej skóry np. t-shirt, bluzka.
- dominanta- kolor, który dominuje w górnej części ubióru np. marynarka, sweter.
- dodatki- kolory, które pojawiają się symbolicznie np. korale, apaszka.
Metoda jest naprawdę pracochłonna, ale moim zdaniem daje lepsze efekty niż metoda 12 typów. Jest bardziej indywidualna.
Ostatnia kwestia to kwalifikacje kolorystki. Na razie w Polsce można skończyć w kilku szkołach kursy analizy kolorystycznej. I owszem kwalifikacje są ważne, ale praktyka jest nie do przecenienia. Oko wyrabia się tylko w trakcie pracy z klientem.
0 komentarze:
Prześlij komentarz