wtorek, 8 października 2013

Ballerina wita!

W naszym maleńkim mieszkaniu zawitała nowa maszyna do szycia. Wcześniej w tworzeniu pomagała mi Husqvarna, którą dostałam od babci. Jednak najlepsze lata miała ona już za sobą i musiałam znaleźć godnego następce. Wszyscy wiemy, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Im więcej się rozglądałam tym bardziej się przekonywałam, że warto zainwestować w maszynę, która będzie służyła mi przez długie lata i posiadała wszystkie potrzebne funkcje. I tak właśnie trafiłam do mnie Ballerina Texi.
1. - Jaka ona cicha!- to pierwsze słowa narzeczonego gdy zaczęłam na niej szyć. Jeżeli szyjecie po nocach to nie musicie się obawiać, że sąsiedzi zadzwonią po policję.


2. Jest maszyną komputerową. Ma 200 programów: obszywanie dziurek, alfabet, ściegi overlocowe, ściegi ozdobne itd. Nie  zdążyłam jeszcze wszystkich wypróbować , ale te których używam do szycia codziennego są super!  To właśnie na tej maszynie powstała spódnica i spodnie z ostatnich postów.


3. Jest osobny kabel od zasilania i pedału. Na początku nie uważałam tego za istotne, ale teraz dochodzę do wniosku, że ten pomysł jest fenomenalny! Automatyczny nawlekacz igły nie jest niezbędny, ale przyspiesza działanie.


4. Nici są zasłonięte i nie widzimy całego procesu "pobierania" nitki przez maszynę. Kolejne prowadniki są oznaczone punkcikami więc nawet początkujący nie będą mieli z tym problemu.


5. W zestawie dostaniemy kilka stopek: do obszywania dziurek, do ściegu overlocowego oraz do ściegów ozdobnych. Nieopuszczona stopka nie jest nam straszna gdyż czerwone światełko nie pozwoli nam o niej zapomnieć. Szybkość szycia jest regulowana nie tylko za pomocą pedału, ale także na korpusie maszyny. 



Podsumowując: ja jestem bardzo zadowolona. Nie żałuję żadnej wydanej złotówki. Jest świetna dla początkujących, ale mam wrażenie , że ani upływ czasu ani rozwinięcie moich umiejętności nie zmieni mojego nastawienia.  Jedna ważna kwestia zły sprzęt potrafi zniechęcić dlatego warto zainwestować. Nie mówię, że każdy powinien kupić właśnie tą maszynę albo maszynę w tym przedziale cenowym, ale dobrze mieć na początek coś co nie zawodzi i nie robi dodatkowych problemów.  
PS. Z miłą chęcią odpowiem na Wasze pytania.

niedziela, 6 października 2013

Kanapowo

Jesienna aura sprzyja szyciu.  Moja mama zawsze twierdziła, że nie wypada chodzić po domu do 14 w pidżamie. Pomimo, że z nią nie mieszkam musiałam uszyć coś co będzie spełniało funkcje pidżamy, ale nie będzie się nią nazywać. Na pomoc przyszła mi flanela z House of Cotton oraz wykrój  z " Anny. Moda na szycie" nr.1. Model 9 jest idealny na domowe spodnie. A flanela ogrzewa jak żaden inny materiał w te chłodne wieczory.  Więc uśmiecham się do Was szeroko i życzę tak dobrej herbaty jak moja.