poniedziałek, 29 września 2014

Tanie odświeżenie kuchni- dalsze wyjaśnienia.


Nasza kuchnia już w następnym poście!


W życiu bym nie przypuszczała, że zmiany w życiu mogą tyle kosztować. Zdrowia, czasu i energii. Zmiana mieszkania, podjęcie pracy , zmiana trybu studiów zupełnie wytrąciły mnie z równowagi emocjonalnej i organizacyjnej. Blog zszedł na dalszy plan, a ja odreagowywałam stres tanią rozrywką. Niespełnione marzenia leżą schowane głęboko, a ja niezadowolona zmieniam priorytety. Ale koniec prywaty, dzisiaj opowiem Wam jak zmienić swoją kuchnie tanim kosztem.


Niestety jak to bywa w remontowym zamieszaniu kompletnie zapomniałam zrobić zdjęcia przed i w trakcie. Nie zobaczycie jak wyglądało serce mojego, wynajmowanego mieszkania przed metamorfozą. Ale pokrótce Wam je opiszę. Ściany były okropnie pomarańczowe. Mamy 7 szafek , 4 górne i 3 dolne.  Miały kolor ..., właściwie był to " miętowo-szary melanż  w kropki". Nie wiem czy rozumiecie o co mi chodzi, ale wierze w Waszą wyobraźnie. Na środku przybito jasne, drewniane listewki w kształcie prostokątna. W jednej z szafek mamy szyby na których jeszcze kilka dni temu był przyklejony zegar, okropny zegar. Jako, że nasz właściciel jest bardzo otwarty  pozwolił nam je zmienić w dowolny sposób. Pierwszym pomysłem była okleina. Jednak po rozważeniu za i przeciw doszliśmy do wniosku że to nie najlepszy pomysł. Ja bałam się kiczowatego efektu, a mój narzeczony aplikacji. Zdecydowaliśmy się na malowanie szafek.

Malowanie szafek krok po kroku.

1. Musicie porządnie wyczyścić szafki. Najlepiej produktem, który przy okazji je odtłuści. To podstawa, żeby farba trzymała się długi czas.
2. Najpierw odkręćcie uchwyty, a potem całe fronty. Zawiasy pozostawcie przykręcone do szafek. Łatwiej je będzie później przykręcić z powrotem. Ubytki uzupełnijcie masą szpachlową.
3.Teraz jedna z najważniejszych części, zmatowienie powierzchni. My użyliśmy szlifierki- to najszybszy sposób. Nie musicie się jej bać pomimo tego, że szafki kuchenne są często zrobione z płyty mdf. Równie dobrze możecie to zrobić ręcznie, ale zajmie to więcej czasu.Wybraliśmy papier ścierny o ziarnistości 100. Cały zabieg zajął nam około półtorej godziny. Ścieraliśmy do momentu gdy kolor stał się wyblakły, a w niektórych miejscach pojawiły się białe prześwity.
4. Zaczynam najprzyjemniejszą część - malowanie. Wybierzcie emalię akrylową, nie potrzebujecie farby podkładowej. Pamiętajcie aby wybrać wałek do farb akrylowo-wodnych to ważne!
5. Po dwóch godzinach czas na kolejną warstwę.W naszym przypadku wystarczyły tylko dwie. Zostawiliśmy je do wyschnięcia na całą noc. Rano przykręciliśmy uchwyty i fronty do szafek.
6. Gotowe!

Lista zakupów:

1. Cif Kuchnia- ok.13 zł.
2.Papier ścierny do szlifierki około 1,5 metra- ok.6 zł.
3. Emalia akrylowa Colours 0,5 l - ok 22 zł.
4.Zestaw malarski do farb akrylowo-wodnych- ok. 13 zł.

Warto również zmienić kolor ścian- to wydatek ok. 50 zł w zależności od koloru i powierzchni kuchni.

P.S. Już w następnym poście zobaczycie efekty kuchennych rewolucji ! 


piątek, 15 sierpnia 2014

3 tygodniowa nieobecność...



Najtrudniej jest wrócić. Otworzyć przeglądarkę, wpisać blogger.com i zacząć tworzyć. Ale już to zrobiłam więc chyba najgorsze za mną. Mogę powiedzieć oficjalnie: WRÓCIŁAM.


A teraz kilka słów o tym dlaczego zniknęłam. Spokojnie na szczęście nie powstrzymywały mnie żadne traumatyczne wydarzenia. Po powrocie do rodzinnego miasta musiałam podjąć kilka ważnych decyzji, zmieniających moje życie.  Wszystko rozpoczęło się od szukania pracy, rozmowy kwalifikacyjnej i tak oto od dwóch tygodni pracuję. W związku z nowym trybem życia , zaniedbałam sferę w której najbardziej się rozwijałam- bloga. Bardzo mi tego żal. Dlatego też nie zamierzam tego porzucić. Ale o tym za chwilę. Następnym krokiem było wynajęcie mieszkania. Wprowadzamy się tam na początku września. Już głowę zaprząta mi wystrój wnętrz. Później muszę uporać się ze studiami. To chyba będzie jeden z przełomowych kroków, najtrudniejszy bo całkowicie niezależny ode mnie. Kiedy to wszystko uporządkuje, pozostanie tylko jedno- wziąć w sierpniu ślub. 


Jakie są moje plany na najbliższe kilka tygodni?  Przede wszystkim domowe diy. Możecie spodziewać się mnóstwa projektów. Zaczynam od akrylowego, grubego, lawendowego koca zrobionego na drutach. Zamierzam przybliżyć Wam też kulisy kursu szycia i tworzenia ubrań. Mam nadzieję, że ilość obowiązków zmobilizuje mnie do lepszej organizacji, a nie jak teraz do nieproduktywnego lenistwa :)
A już od poniedziałku nowe wyzwanie Uli - polecam!



piątek, 18 lipca 2014

Typowy wakacyjny dzień



Każdy dzień jest inny. Obfituje w niespodziewane wydarzenia, spotkania i rozmowy. Jednak w wakacje wszystko opiera się na pewnej wypracowanej rutynie. I chociaż wciąż jest nietypowo to jednak w granicach rozsądku.

Poranek

Zazwyczaj wstaję pomiędzy 8.00, a 9.00. Dzień rozpoczynam dużym kubkiem białej kawy. Ostatnio stało się to moim obowiązkiem, inaczej ból głowy daje mi się we znaki. Do kawy przygotowuje śniadanie. Staram się zawsze mieć w lodówce sezonowe owoce, żeby zrobić z nich koktajl. Później wybieram ubranie. W dni kiedy wiem, że nie zamierzam się nigdzie ruszać stawiam na wygodę, czyli dresowe szorty i top. Jeśli wychodzę  to najczęściej w sukience,  wtedy robię też makijaż. Po wszystkim planuje dzień, żeby nie zmarnować czasu.

Południe

Najczęściej robię transkrypcję dla Magdy Bębenek, opracowuje posty lub załatwiam sprawy w mieście. Dzisiaj miałam zaplanowaną rozmowę rekrutacyjną, ale została przeniesiona na poniedziałek. Przygotowuje obiad, który kończy moja mama po przyjściu z pracy.  Jeśli znajdę chwilę czasu włączam serial. Teraz na topie jest "Plotkara". Owszem denerwuje mnie to, że wszyscy kręcą ze wszystkim jak w "Modzie na sukces", ale nie potrafię sobie odpuścić. Bo to co robi Eric Daman (kostiumograf) jest godne podziwu. Późny popołudniem zazwyczaj wybieram aktywność fizyczną np. badmintona. Niestety nie jest to regularna praktyka. Ale staram się wrócić do porannego biegania.

Wieczór 

To czas relaksu, no chyba, że nie skończyłam transkrypcji na czas. :) Spędzam dużo czasu z narzeczonym i rodziną. Wybieramy wtedy gry planszowe, dobre filmy, kabarety lub LOL'a. Tak jestem dziewczyną i gram z moim młodszym bratem w League of Legends i nie, nie wstydzę się tego! Pomimo, że jest między nami duża różnica wieku staramy się spędzać sporo czasu razem. Bo w przyszłym roku wyprowadzam się z domu na dobre. Dzień kończę demakijażem i modlitwą. Niestety zasypiam długo, ale mam wtedy czas pomarzyć.




czwartek, 17 lipca 2014

Życiowy soundtrack




Całe życie czytam, słucham, oglądam. Kultura jest mi bliska w każdej postaci. Dzisiaj chcę Was poprowadzić ścieżkami swojego dorastania. W wyzwaniu Ula proponuje opisać tylko jeden album, książkę lub film. Ja nie potrafię. Bo do mojego życia sam napisał się soundtrack i scenariusz.


Książka

Zacznijmy od książki dzieciństwa. " Dzieci z Bullerbyn" - Astrid Lindgren- mistrz! Wracam do niej czasami. I wcale mnie nie obchodzi to, że jest lekturą w III klasie szkoły podstawowej. Autorka stworzyła świat w którym jako dziecko chciałam zamieszkać. To było niesamowite, mieć pokój jak  Lisa to moje marzenie do tej pory:) Obiecałam sobie, że kiedyś zobaczę wszystkie zagrody na żywo.

Film

Czas na film, który zmienił moje patrzenie na dobro, które nie musi być domeną dorosłych. Które nie musi przejawiać się ogromnymi czynami. Nie trzeba być prezesem fundacji, żeby zmieniać świat. O tym właśnie jest film "Podaj dalej". Jeśli go nie widzieliście, koniecznie to nadróbcie. Ja zawsze płaczę jak bóbr. Gdy tylko pojawia się w telewizji nic nie jest w stanie mnie od niego odciągnąć. Historia Trevora zawstydza mnie i inspiruje w tym samym czasie.

Muzyka

A teraz soundtrack. Mam dwa albumy, które towarzyszą mi w najważniejszych momentach życia. Pierwszy z nich to "Life in cartoon music". Pamiętam jak dzisiaj, że nie mogąc zasnąć skakałam po kanałach, nagle mój wzroku zatrzymał się na MTV (to nie jest kanał za którym przepadam) i zobaczyłam koncert. Mika był tak charyzmatyczny, że już następnego dnia ściągnęłam oba albumy i nie rozstawałam się z nimi przez dwa lata.  Teraz wracam do niego gdy mam ochotę na wspomnienia.

Mam nadzieję, że teraz milę Was zaskoczę bo na moim odtwarzaczu pojawiła się również polska muzyka. Ona towarzyszyła mi szczególnie w okresie liceum. I chociaż odstawałam od reszty bo wszyscy słuchali polskiego hip-hopu mi to totalnie nie przeszkadzało. " Granda" Brodki  jest bardziej sentymentalnym albumem. Wciąż wracam do pojedynczych utworów, które pomagają mi się zmagać z trudnościami życia.



środa, 16 lipca 2014

10 rzeczy, które lubię i 10 rzeczy, których nie znoszę.


Co jeszcze?
 Uwielbiam:
#1 Czytać książki w jesienne wieczory, pijąc herbatę i słysząc bębniący o szybę deszcz.
#2 Organizować każdą strefę swojego życia.
#3 Oglądać amerykańskie seriale i podziwiać pracę kostiumografów.
#4 Blogować i pisać. W końcu miałam zostać dziennikarką. 
#5 Uczyć się, a raczej poszerzać swoją wiedzę. Bo kucie nie jest dla mnie.
Nie znoszę:
#1 Jak coś mi nie wychodzi. Na przykład zdjęcia.
#2 Być przymuszana do czegokolwiek. Paraliżuje mnie to, wtedy na nic nie mam ochoty.
#3 Tego, że wciąż sprawdzam Facebooka chociaż wcale nie ma takiej potrzeby.
#4 Braku motywacji. Np. do ćwiczeń fizycznych.
#5 Tęsknoty, totalnie sobie z nią nie radzę.






wtorek, 15 lipca 2014

O samotności, która odmieniła moje życie.



Zaraz zabieram się za malinowe babeczki, ale zanim zacznę pieczenie chcę się z Wami podzielić czymś ważnym. Czasami macie wrażenie, że nikogo nie ma dookoła. I chociaż fizycznie otaczają Was ludzie, a nawet całe mnóstwo znajomych, czujecie pustkę. Bo nie dzielicie wspólnych zainteresowań, a wasze rozmowy skupiają się na pogodzie, nowościach w telewizji, egzaminach w sesji czy najświeższych wydarzeniach chociażby sportowych takich jak mundial.
 Właśnie z tego poczucia pustki powstał mój blog. W związku z tym, że studiuję dziennikarstwo, które niewiele ma wspólnego z szycie czasami czułam się zagubiona. Owszem plotkowałam z przyjaciółkami, dużo rozmawiałyśmy o filmach, literaturze czy o muzyce, którą wszystkie uwielbiamy. Jednak czasem oczekuje się, że ktoś zapała do waszej pasji pełnym entuzjazmem. Dla tego kogoś ścieg francuski nie będzie czarną magią  i ten ktoś będzie doskonale rozumiał Wasze problemy z podszewką. I choć mój narzeczony naprawdę słucha mnie z zaciekawieniem, fizycznie nie może mi doradzić w pewnych kwestiach. A widząc poszczególne etapy tworzenia ubrań efekt końcowy nie jest dla niego efektem wow.
Z tych wszystkich powodów zaczęłam blogować. Żeby dzielić się tym co robię i tym co wiem. Żeby pokazać, że owszem szycie to nie jest najprostsza rzecz na  świecie, ale da się przebrnąć przez trudne początki. Żeby inspirować Was to dalszych kroków, które ja tak ociężale stawiałam. Bo chciałam się wyżyć twórczo w szyciu i w pisaniu. I bo chciałam sobie coś udowodnić.
Tak jak Wam już pisałam zawsze uważano, że mam słomiany zapał. Przyzwyczaiłam się do tego i w tej chwili w pełni to akceptuje. Wcześniej tak nie było. Zakładając tego bloga chciałam udowodnić wszystkim dookoła, że potrafię , mogę i chcę. To była moja największa wewnętrzna motywacja. I na początku maja, w dniu pierwszych urodzin Romato, poczułam ukłucie w sercu. Ukłucie dzięki któremu zrozumiałam, że już niczego nie udowadniam, że to co robię, robię bo chce.
Odnalazłam jeszcze jeden wielki plus blogowania. Mój narzeczony pomaga mi w prowadzeniu bloga.  To nas bardzo zbliżyło, a ja upewniłam się, że mamy podobne poczucie estetyki :). To on stoi za wszystkimi graficznymi zmianami, tutaj w tym moim miejscu w sieci.  .Miejscu gdzie czuję się najlepiej na świecie bo jest moje, uszyte na miarę.




poniedziałek, 14 lipca 2014

O tym jak wymyślić coś niepowtarzalnego.


Są dni kiedy moja głowa świeci pustkami. Nic nie jestem  w stanie z tym zrobić. Idę na spacer- nie działa, przeglądam milion inspiracji- kreatywność nadal się nie odnalazła, włączam serial, czytam książkę, ....(wpiszcie co przychodzi Wam do głowy)- niestety nic. Po tych wszystkich czynnościach już wiem, że moja twórczość w ciągu najbliższych kilku godzin nie przyniesie owoców.

W gruncie rzeczy wszystko planuję. Od dnia, przez ślub do ogólnego zarysu mojej kariery zawodowej. Dzięki temu czuję się bezpieczniej bo mam kontrolę nad następującymi po sobie wydarzeniami.  Blog chodził mi po głowie od dłuższego czasu. Ale podchodziłam do sprawy ostrożnie. Nie miał być moim pierwszym blogiem, ale chciałam, żeby był tym najlepszym. Wiecie, że nie jestem sobie w stanie przypomnieć nawet nazwy poprzednich? To tylko jeden z powodów dla których tamte miejsca w sieci już nie istnieją.
Wiedząc, że nazwa musi być po pierwsze chwytliwa, po drugie krótka i po trzecie wiązać się jakoś z treściami i charakterem autora zabrałam się do dzieła. Wiedziałam, że bój nie będzie prosty.  Stworzenie nazwy dla bloga kreatywnego, opierającego się na szyciu nie będzie łatwe. Ale wszystko zorganizowałam. Z kubkiem kawy siadłam do pracy. Stwierdziłam, że podstawą nazwy ma być stwierdzenie " Robótki po studencku". Chciałam, żeby efekt końcowy nie był trudny dla wypowiedzenia dla obcokrajowca. Chociaż nie mam zapędów międzynarodowych wydawało mi się to ważne. Tak więc postanowiłam, że skupię się na ułożeniu z sylab nazwy przyjemnej dla ucha. Właśnie tak powstała nazwa Romato. Sprawdziłam czy w sieci istnieje miejsce o podobnej nazwie. Na szczęście okazało się, że nic ciekawego nie wyświetla się pod tym hasłem.
Bardzo się przywiozłam do swojego pomysłu. Jak zauważyliście do tego stopnia, że zniknęły "Robótki po studencku" i zostało wyłącznie Romato.  W tej chwili nie zmieniłabym tej nazwy na żadną inną.  W przyszłości zamierzam wykupić domenę i wiem, że nie będę miała z tym problemu bo nie będzie to strata pieniędzy, a ja nie będę miała ochoty na zmiany.




piątek, 11 lipca 2014

Rycerz w błękitnej zbroi.


Wbrew pozorom nie chcę Wam dzisiaj wciskać kolejnej historii o książętach, rycerzach, smokach oraz biednych, zależnych i głupiutkich księżniczkach. Chcę Wam przedstawić coś z czego naprawdę jestem dumna. I chociaż nie skończyłam jej na czas skradła moje serce.




Marynarkę, którą możecie zobaczyć na powyższych zdjęciach, uszyłam sama. No dobra przyznam się, nie do końca. Zaczęłam ją na kursie szycia w Krakowie, skończyłam w Gorzowie z pomocą babci. Ale nikt inny nie siedział przy maszynie. Tylko ja! Ze spódnicą ołówkową z tego samego materiału miała tworzyć komplet na chrzciny mojego siostrzeńca. Ale po pierwsze nie wyrobiłam się , po drugie było stanowczo za gorąco.  Już teraz wiem, że zrezygnowanie z podszewki było dobry pomysłem ( chociaż możecie powiedzieć, że jestem tchórzem) i że muszą zajść w niej pewne zmiany. Tzn. że baskinka zostanie delikatnie zaokrąglona. Wykrój pochodzi oczywiście z Burdy. Niestety wszystkie moje magazyny jeszcze zalegają w pudłach więc nie mogę Wam teraz zdradzić z której, postaram się to uzupełnić.
A różnie nazywane padki na ramionach ( parasolki wtf?, naramienniki, ozdoby) nieustannie kojarzą mi się ze średniowieczem.






czwartek, 10 lipca 2014

Kursy szycia w technikach odzieżowych.



Chciałabym przekazać wszystkim mieszkańcom Gorzowa szczęśliwą nowinę. W gorzowskim technikum odzieżowym we wrześniu rozpoczynają się kursy zawodowe m.in. z szycia. Uchylę Wam dzisiaj rąbka tajemnic, jak to wszystko wygląda, czy warto, i co z tego będziecie mieli.
 Kurs w szkołach są najlepszym wyborem dla wszystkich, którzy nie mają zbyt dużego budżetu lub wolą wydawać pieniądze na nowe materiały. Bo zajęcia są sfinansowane najczęściej z Unii Europejskiej, Urzędu Pracy lub Gminy.  
W Gorzowie technikum wbrew powszechnej opinii radzić sobie coraz lepiej. I chociaż poziom przedmiotów podstawowych nie jest najwyższy to  przedmiotów zawodowych jest bardzo wysoki. Uczennice tej szkoły zdobyły drugie miejsce na Międzynarodowym Festiwalu Twórczości Szkolnej „Gef” The World Festival of Creativity in Schools w San Remo.  Ponad to dziewczęta indywidualnie wygrywają konkursy m.in. Fashion Week w Krakowie. 
Oferta kursu jest skierowana do osób dorosłych. Myślę, że to jej jedyny mankament. Wiele licealistek czy nawet gimnazjalistek chce się rozwijać. Zajęcia odbywają się w weekendy, w sobotę od 8.00 do 18.00 i w niedzielę od 9.00-16.00. co drugi tydzień.  Z tego co się orientuję, zdarzały się też zajęcia w piątki, ale to dla tych osób, które chcą zakończyć kurs egzaminem zawodowym. O nim opowiem w innym poście. 
Żeby zapisać się na kurs musicie do sekretariatu szkoły do 31.07 dostarczyć wniosek (który wcześniej musicie z niego pobrać) , dwa zdjęcia i zaświadczenie od lekarza, że nie ma żadnych przeciwwskazań do waszej nauki w tym konkretnym zawodzie.
Co będziecie z tego mieli? Jeśli zdacie egzamin- kolejny zawód. Jeśli nie to umiejętności, których nikt wam nie odbierze. Poza tym mnóstwo  nowych znajomości. I oszczędzicie na zakupie nowych ubrań. Czy warto?  Chyba nie muszę Was bardziej przekonywać. Wszystko co rozwija i pozwala spełniać swoje marzenia i poszerzać pasję jest warte każdej minuty wolnego czasu. 
Mam nadzieję, że spotkamy się na zajęciach we wrześniu.




środa, 9 lipca 2014

Jak spełniać marzenia czyli trochę prywaty.




Co o mnie wiecie? W gruncie rzeczy niewiele. Jeśli ktoś z Was zaglądnął do zakładki "O mnie" wie, że studiuję dziennikarstwo, mieszkam w Krakowie (prawie nieaktualne) i to,  że lubię się dzielić. Oczywiście nie wszystkim, faceta wolę nikomu nie oddawać. Ale dzisiaj opowiem Wam trochę więcej o sobie.
Spotkaliście w życiu przeszkodę, którą ciężko przeskoczyć? Ani jej obejść nie można, ani podkop nie będzie skuteczny? Ja spotkałam . I często sama produkuje je na potrzeby własnej historii. Ale jak to ma się do historii mojego szycia?
A no tak, że szyć chciałam od malucha, ale takiego malucha malucha. Moja babcia jest krawcową. Skończyła odzieżówkę. Więc wiele razy widziałam ją przy maszynie. I też chciałam z kilku kawałków materiału tworzyć konkretne rzeczy. I tu pojawia się pierwsza blokada. Nie powiem Wam, że nie miałam odwagi poprosić babci o naukę szycia bo owszem miałam i robiłam to dosyć często. Ale to był moment, który zawaliłam po całości. Nie umiałam zawalczyć. Babcia wiedziała swoje, nie chciała, nie miała czasu i chyba chęci. A może po prostu nie wierzyła we mnie? W sumie to  jej się nie dziwię, mój Boże ile ja miałam hobby? Gitara, taniec , śpiew, wiecie ile opowiadań napisałam za dzieciaka? Słomiany zapał, w który teraz już nie wierzę bo ja po prostu taka jestem. Uwielbiam robić mnóstwo rzeczy. Prowadzić bloga, szyć , pomagać w wydawaniu książki, pracować dla portalu i prowadzić gazetę. Owszem nie jestem najbardziej punktualna, ale jest jedną z lepszych,a nad tą pierwszą cechą pracuję.
Ale wracając do sedna. Szyć się nie nauczyłam od babci. Niestety, bo teraz byłabym wytrawną specjalistką i nie miałabym problemu z pracą.  Jak to się stało, że jednak wszystko ruszyło z kopyta? Na pierwszym roku studiów ch
ciałam wykorzystać możliwości Krakowa. Nudziłam się bo narzeczony został w rodzinnym mieście. StyleDigger na swoim fanpage'u wrzuciła informację o Slow Fashion Cafe. I tak się zaczęło, zapisałam się na pierwszy kurs. Miałam wrażenie, że totalnie się do tego nie nadaję, ale już mi przeszło. Nauczyłam się cierpliwości i to mi pomogło. A później poszłam za ciosem , szyłam , stworzyłam bloga i wybrałam kolejny kurs. Teraz zamierzam iść na roczny kurs zawodowy w gorzowskiej odzieżówce i zdać egzamin. Żeby w lipcu przyszłego roku po 3 latach studiów mieć dwa zawody- być dziennikarką i krawcową.

piątek, 4 lipca 2014

Jak zmienia się świat w czasie wakacji...


Świat zwalnia, żar lejący się z nieba wyhamowuje nawet najaktywniejsze osoby. A obowiązków jest jakby więcej. W końcu mamy czas wolny w wakacje więc wszyscy proszą Nas o przysługi i załatwienie ich spraw. Jeśli nie jesteście asertywni- jak ja- nie odpoczniecie w upalnym, letnim czasie. No i na pewno nie zrealizujecie swoich planów.

Moim planem na te wakacje jest przekształcenie bloga w prawdziwy, profesjonalny blog o szyciu. Ale tak jak piszę wszystko jest przeciwko mnie. Pewnie stwierdzicie, że to świetna wymówka, ale ani komputer nie chce działać jak trzeba, ani ilość obowiązków znacząco się nie zmniejszyła. Zaczęło się wszystko od przeprowadzki,  skracaniu spodni na niedzielę, wybieraniu nowego komputera ( wiem, że to sama przyjemność, ale ile czasu pochłania) kończąc na niewspółpracującym szablonie bloga.

W każdym razie nie jest tak źle jak mogłoby się wydawać. Od mamy ( w związku ze wspaniałą okazją w pewnej sieci) dostałam tableta. Szybko pojawiła się potrzeba etui. W związku z tym, że rzeczy kupować nie lubię, zwłaszcza jak mogę je zrobić sama musiałam szybko zastanowić się nad produkcją domową. I tak z surówki powstał zgrabny pokrowiec, który nie jest do końca funkcjonalny. Ale podstawową rolę ochraniacza pełni bez przeszkód.

czwartek, 19 czerwca 2014

Nadchodzą zmiany!


Mogę to już oficjalnie powiedzieć. Pozbyłam się kuli u nogi! Zdałam egzamin z języka rosyjskiego, który męczył mnie psychicznie od kilku dni. To z jego powodu zniknęłam z sieci. Ale udało się i jesteśmy do przodu! Teraz jeszcze tylko 3 egzaminy i ....

I zaczną się wielkie, blogowe zmiany. Tak znowu coś poprawie, dopracuje i przekształcę. A to wszystko z pomocą Uli z bloga senmai.pl.  Nie wiem czy wiecie, ale Ula prowadzi konsultacje blogowe. Ja traktując pisanie w sieci dość poważnie stwierdziłam, że chcę skorzystać z jej doświadczenia. I tak po analizie tego co i Wy wszyscy możecie widzieć na codzień doszłyśmy do wniosków, że trzeba mi trochę profesjonalizmu.

Plan zmian:
1. Rozpocznę od ustalenia priorytetów- wracam do szycia. I właśnie to będzie podstawa bloga.
2. Fotografia- czas podciągnąć się z niej jeszcze bardziej. Może jakiś kurs, najlepiej wakacyjny?
3.  Chciałabym dokonać również zmian w szablonie, ale nie zdradzam jakich bo to ma być niespodzianka.

Przepraszam, że tak krótko dzisiaj z Wami się kontaktuje, ale ja wiecie jeszcze walczę z sesją. Obiecuje poprawę i ciężko pracę nad blogiem, którą mam nadzieje zobaczycie w niedalekim czasie.

piątek, 6 czerwca 2014

Kreatywne randki - gry na konsolę.



Pierwsza zasada blogera? Nie zaniedbywać czytelników. Ten tydzień obfitował w wydarzenia, które nie pozwalały mi do Was wrócić. Medal za najbardziej upierdliwy problem zdobył zepsuty komputer. A dokładnie złamany zasilacz. Zatem jak by w "Fakcie " napisali " Nie bloguję bo trzymam kabel". Ponad to zbliża się sesja (tak wiem, że to żadne usprawiedliwienie) i druga rocznica naszego związku. Przygotowuje dość czasochłonną niespodziankę.  Ale do rzeczy, może niekoniecznie kreatywne randki, ale to zawsze co innego niż oglądanie telewizji.

Dzisiaj przedstawię Wam 3 nasze ulubione gry.   Pierwsza, która jest najmniej angażująca, ale wyzwalająca najwięcej emocji to Tekken 6. Każdy ma swoją technikę , ja uderzam w pada na ślepo, mój narzeczony rozpracował każdy klawisz i dobrze wie, który atak wykorzystać.  Grajcie we dwójkę bo  jeśli ktoś będzie Was obserwował będzie miał zabawę lepszą  niż Wy.

Częściej wybieramy Guitar Hero.  Perkusja to moje ulubiony instrument. Czasem sięgam po mikrofon. Ale tylko w sytuacjach kryzysowych. Gdy nikt nie chcę się podjąć śpiewania. Tą grę wybieramy gdy jest z nami więcej znajomych.  Dobra alternatywa dla karaoke. Nie każdy jest na tyle odważny by śpiewać, ale za gitarę ludzie chętnie chwytają.


Nasz tegoroczny hit to Sports Champions. Dawno się tyle nie ruszałam podczas gry na konsoli. Uwielbiam siatkówkę, to mój faworyt. Jeśli chodzi o narzeczonego lubi dysk. Ma cela skubany! Dwie godziny aktywnej gry i  zakwasy gwarantowane.  Szkoda , że na Playstation Move jest dosyć ubogi wybór gier. Mam nadzieję, że to w najbliższym czasie się zmieni. Czekamy na coś nowego!

czwartek, 29 maja 2014

Jak nauczyć się fotografować?


Blogowanie nie może obyć się bez zdjęć. Jesteśmy społeczeństwem obrazkowym. Wolimy oglądać niż czytać. W związku z tym czas najwyższy zwrócić uwagę na to jak je wykonujemy.


Ja sama nie skończyłam żadnych szkoleń związanych  z fotografią. Do wszystkiego dochodzę sama. No może nie do końca sama. Udało mi się powiększyć swoją wiedzę dzięki blogom właśnie. Chciałabym się z Wami podzielić tymi najbardziej wartościowymi, które pomogły mi się rozwinąć.



Najpierw o mistrzyni od której wszystko się zaczęło.  Natalia odkryła przede mną tajniki PhotoScape. Ściągnęłam go bardzo szybko na mój ledwie zipiący komputer. Na szczęście  uruchomił się, niestety nie śmiga zbyt szybko. W związku z tym obrobienie zdjęć zajmuje mi znacznie więcej czasu niż wcześniej, ale czego nie robi się dla takich efektów.
Fotoblogia to blog na którym jest tyle darmowej wiedzy, że głowa mała. Dzięki nim zrozumiałam dlaczego nie mogę osiągnąć odpowiedniej głębokości ostrości ( kitowy obiektyw). Mają świetne artykuł dla blogerów kulinarnych. Czekam na jakąś serię la tych, którzy prowadzą blogi kreatywne.
http://fotoblogia.pl


Tło to naprawdę ważna sprawa. Alina ( kurczę czy ona musi się pojawiać w każdym zestawieniu!!) uczy się fotografii na studiach. Dzieli się swoimi umiejętnościami. Ważna dla niej jest estetyka. To ona pokazała mi jakie tło można wybrać i ile rzeczy można wykorzystać jako tło.
http://designyourlife.pl/


Marzę o takim zestawie fotograficznym jakim dysponuję Fashionelka. Zaplanowałam już, że jak tylko przypłynie do mnie jakaś większa gotówka to ją porządnie zainwestuję.  Najpierw komputer, potem obiektyw, statyw i lampa. Chyba powinnam obrabować bank.
http://fashionelka.pl/

wtorek, 27 maja 2014

Listy niekoniecznie miłosne.


Mam wrażenie, że ostatnio wszyscy chcą być zorganizowani niczym Perfekcyjna Pani Domu. Czy jest w tym coś złego? Nie sądzę, ale zastanawiałam się dlaczego tak nam na tym zależy. I chyba wiem. Po prostu w życiu jest nam lepiej, łatwiej. Odnajdujemy stabilizację, rutynę, która daje poczucie bezpieczeństwa.


Ja lubię to robić bo tylko wtedy jestem wystarczająco zmotywowana do działania. Wiem, że zrobię to co zaplanowałam i znajdę czas na relaks. Jak się organizuję? Zaczynam od list. List ratują życie.



Listy celi

Chyba większość z nas marzy. Szkoda, że na marzeniach się kończy. Dlatego tak istotne jest wyznaczanie celi. Podobno warto rozpisać je w czasie. Wcześniej tego nie robiłam. Właśnie próbuje tej metody więc dam Wam znać czy działa. Dzięki zapisaniu celi przybliżamy się do ich zrealizowania.

Listy zadań do wykonania.

Staram się planować swój dzień wcześniej. Zazwyczaj siadam wieczorem dnia poprzedniego i zapisuję najważniejsze zadania. Nie przeznaczam na nie konkretnej ilości czasu, planuję tylko czy zrobię to rano, popołudniu czy wieczorem. Jeżeli mam wyznaczone godziny czuję się sfrustrowana jeśli coś się przesunie. Staram się najtrudniejsze, najmniej wygodne zadania planować na poranek. Wtedy jest większa szansa, że je wykonam, a poza tym będę miała już to z głowy.


Listy zakupów

Hej to jest patent! Kiedyś nienawidziłam list zakupów. Nie wiedziałam na co to komu. Jak idę do sklepu to przecież wiem co mam kupić. A potem w środku tygodnia okazywało, że nie mam co zrobić na obiad, a rano skończyło się mleko do kawy.  Planowanie posiłków   i produktów potrzebnych do ich przygotowania pozwała zaoszczędzić czas i pieniądze.


Listy pomysłów

Moja pamięć zawodzi i to często. Dlatego wszystkie swoje pomysły staram się zapisać. Dziele je na kategorie: pomysły na posty, na posiłki , inspiracje ślubne itd. Choć czasem ma problem, żeby odnaleźć się w tych notatkach przynajmniej mam pewność, że ten pomysł nie przepadł bez wieści. Zastanawiam się jeszcze nad lepszą organizacją tych list. Chyba warto było by je podzielić jeszcze na podkategorie.


piątek, 23 maja 2014

Kreatywne randki. Część I - gry planszowe.



Nie macie czasem wrażenia, że wolne popołudnia ze swoją połówką spędzacie głównie przed telewizorem lub komputerem? Ja czasem tak mam. Ale wiem, że to nie buduje, zaczyna wiać nudą i wkrada się rutyna. Dlatego od dzisiaj w każdy piątek będę Wam podrzucać pomysły na kreatywne randki. Mnie samą zmotywuje to do rozszerzenia horyzontów.

Zaczynam od gier planszowych. Monopoly to standard, znajduję się w większości domów. Nie dość, że będziecie się świetnie bawić to przekonacie się czy umiecie gospodarować pieniędzmi ( tylko nie podchodźcie do tego zbyt poważnie). Ten wybór zapewni Wam kilka godzin rozrywki.




Mali Powstańcy to polska gra, którą uwielbiamy. Wymaga planowania i strategii. Waszym zadaniem jest wykonanie rozkazów czyli  dotarcie do wyznaczonych punktów na mapie. Jest jeszcze wersja zaawansowana.  Choć gra się dosyć szybko, naprawdę wciąga. Polecamy chociaż cena jest zabójcza. Ok. 119 zł.



Scrabble niesamowicie rozwija wasz intelekt. Ale uważajcie bo jeśli wyzwoli w Was rządzę wygranej to może być nieciekawie.  Zaopatrzcie się w laptopa z dostępem do internetu lub Słownik języka polskiego, żebyście w każdej chwili mogli sprawdzić kto ma rację.



Stack'em to hipermarketowa wersji Jengii. Dużo tańsza, a daje tyle samo radości. Gra zręcznościowo- umysłowa ( tak mówi Wikipedia), która polega na wyciąganiu klocków z wieży tak aby ta nie upadła.  Porażka skutkuje wspólnym odbudowywaniem konstrukcji.  Ta gra dla mnie jest  metaforą związku.




czwartek, 22 maja 2014

Ślub w młodym wieku- czyli społeczeństwo zawsze wie lepiej!


Hej, ja naprawdę wiem co robię ! Nie potrzebuję  dobrych, rad , życiowych mądrości i porad babć, cioć czy sąsiadek.  Tak biorę ślub w młodym wieku i nie nie wstydzę się tego! 

Za każdym razem gdy ktoś się dowiaduje, że już za rok będę żoną pyta: Już? Tak szybko?  Jesteś pewna?. Tak jestem pewna. Mam 21 lat, ale to nie znaczy, że moja głowa jest pusta. Umiem brać na siebie odpowiedzialność i przewidywać konsekwencje. To nie takie trudne wbrew pozorom. Ale wiem, że dla niektórych młodych przyznanie się do zaręczyn jest przerażające. Przeczytajcie kilka rad, które naskrobałam razem z narzeczonym.


Grupa nr. 1 - Rodzina

Najtrudniejsza? Niekoniecznie. Pamiętajcie, że to najbliżsi . Oceniają, ale tylko dlatego, że chcą waszego dobra.
1. Nie trzymajcie zaręczyn w tajemnicy i tak prędzej czy później się wyda. A rodzina w żadnym momencie nie będzie na to gotowa. 
2. Jeśli macie możliwość powiedzcie to prosto w twarz, najlepiej wyłącznie w gronie domowników.  Reakcja będzie szczera nie poskromiona jakimiś towarzyskimi niuansami.
3.  Jeśli rodzice nie chcą zaakceptować waszej decyzji przedstawcie im argumenty za i przeciw. Nawet jeżeli to nie poskutkuje dajcie im czas. Nie wierze w to, że nie pogodzą się z waszą decyzja.


Grupa nr.2- Przyjaciele.

Oni chyba znają Was na tyle, że podejrzewali, że coś się kroi.  Są w waszym wieku i obawiacie się reakcji?
1. Odważnie powiedzcie co planujecie. To wasza decyzja, a oni jako przyjaciele powinni to uszanować.
2. Nie obrażajcie się gdy będę żartować z waszego ślubu (oczywiście jeśli żarty są na poziomie), śmiejcie się razem z nimi.  Przecież w gruncie rzeczy to nic smutnego.
3. Zróbcie imprezę z tej okazji przecież jest co świętować.



Grupa nr.3-  współpracownicy, szef.

Z nimi też żyjecie. Towarzyszą Wam przez kilka godzin dziennie, zasługują na to, żeby się dowiedzieć.
1.  Nie musicie ich poinformować w pierwszej kolejności.
2. Jeśli zapytają o pierścionek nie wymyślaj historyjek, powiedz prawdę.
3. Poinformujcie ich przed wysłaniem zawiadomienia. Niech nie będą zaskoczeni.

wtorek, 20 maja 2014

8 najczęściej czytanych blogów (przeze mnie).





Moja poranna prasówka ostatnio wygląda ciągle tak samo. Oprócz szybkiego przeglądnięcia nagłówków prasowych i kilku skoków po kanałach informacyjnych, dzień zaczynam od sprawdzenia  czy ósemka moich ulubionych blogerów nie wrzuciła nowego posta.  Chciałabym się dzisiaj nim z Wami podzielić. Pewnie większą część znacie, ale jeśli skorzystacie chociaż z jednego linka nie pożałujecie. 


1. Ania maluje - szczerze, chciałabym tak regularnie blogować jak Ania. Chylę czoła bo to naprawdę nie jest takie proste.  Bardzo mi się podoba jej podejście do zdrowia. Przeczytałam również jej książkę, ale w związku z tym, że jestem zwierzęciem technologicznym wolę bloga.
2. Bo ma być mruczenie - chociaż fanką kotów nie jestem ( zawsze wolałam psy) to ten blog mnie pochłonął bez reszty. Rozwój osobisty to moja ulubiona kategoria. Podjęłam wyzwanie wczesnego wstawania, ale muszę się Wam przyznać, że nie idzie mi najlepiej. Bierzemy ślub w tym samym terminie,a to zobowiązuje do sympatii :).
3. Design your life - Alino podziwiam Twoje fotografie, jesteś moim mistrzem. Chyba powinnam przyjechać do Ciebie na jakieś szkolenie, zastanów się nad tym ! Słono zapłacę! A tak całkiem  poważnie to podziwiam, że udało Ci się tak szybko  rozwinąć bloga. Jestem pod wrażeniem skrupulatności. Wolałam jak częściej wrzucałaś coś nowego, ale doskonale rozumiem Twoją decyzję.
4.Edyta Zając- Life Skills Academy -kopalnia wiedzy. Nie tylko rozwojowych, ale także organizacyjnych. Zazdroszczę podejścia do życia. Edukuję się i zamierzam żyć szczęśliwiej.   
5. Naspidowany - jedyny mężczyzna w towarzystwie. Czytam regularnie od momentu gdy poznałam serię postów o blogerskim zapleczu. Jeszcze nie zmieniłam platformy i nie mam własnej domeny, ale intensywnie o tym myślę. Wszyscy możemy podziękować Naspidowanemu za darmową wiedzę. 
6.One little smile- I nad  DYL i OLS zachwycałam się już w Share Week'u. Ale Pauli nigdy nie pomijam w porannej prasówce. Jej grafiki są fenomenalne. Mam wrażenie, że jest najbardziej autentyczną  polską blogerką. Może dlatego, że nie wstydzi się marudzić? Zobaczcie też jej nowe "blogowe" dziecko : http://www.onelittledesign.pl.
7.Sen Mai - najpiękniejszy polsko-francuski blog kreatywny. Zazdroszczę Paryża i podziwiam za masę pomysłów. Jeśli szukacie inspiracji tam je na pewno znajdziecie.
8. Urszula Phelep - ciekawostka to drugi blog Uli, to właśnie ona prowadzi Sen Mai. W związku z tym, że robi to wspaniale postanowiła dzielić się swoją wiedzą z innymi. Znajdziecie tam mnóstwo darmowych wskazówek. Możecie się też zdecydować na konsultację blogową lub kurs blogowania.

Z miłą chęcią poznam Wasze blogi. Wciąż szukam czegoś nowego i inspirującego. Zatem czekam na Wasze komentarze.

poniedziałek, 19 maja 2014

Spóźnione sobotnie DIY- jak wykonać obrazek z napisem na ścianę?


Spóźnione ze względu na brak drukarki :)
Potrzebujecie:
  • antyramę 30x40cm
  • czarną farbę plakatową
  • wydrukowany wybrany napis  ( rozmiar czcionki 130)
  • małe nożyczki
  • taśmę malarską
  • pędzel
  • kubeczek z wodą
  • linijkę
  • kartkę papieru o wymiarach 30x40cm


Na początku z wydrukowanego napisu tworzymy szablon. Aby to zrobić wycinamy środek naszych liter. Przy literach o, e ,b,d czy g musicie pamiętać o zostawieniu brzuszków. Możecie zobaczyć o co mi chodzi poniżej. Przygotowujemy kartkę 30x40cm. 



Wymierzając przyklejamy taśmą malarską szablon na samym środku kartki. 



Stemplując pędzlem zamoczonym w farbie odbijamy poszczególne litery.  Po około 10 minutach możemy odkleić szablon.



Teraz należy mały pędzelkiem wypełnić białe szczeliny. A gotowy napis włożyć do antyramy.


Efekt końcowy. 


piątek, 16 maja 2014

Czy studiowanie daleko od domu jest fajne?



Studia mityczny moment kiedy licealiści stają się dojrzali, a życie zamienia się w jedną ciągłą imprezę. Co tam rodzice, dom  czy rodzinne miasto. Wszystko idzie w zapomnienie wraz z pojawieniem się współlokatorów, wolności i alkoholu. Ale stańmy teraz w szranki z realnym życiem. Czy rzeczywiście jest tak fajnie kiedy nie masz do kogo otworzyć ust bo współlokatorka znowu jest na Ciebie obrażona, a koleżanki z roku wróciły na weekend do domu?
 Studiuję 600 kilometrów od swojego miasta. Decyzję podjęłam już w drugiej klasie liceum. Wybrałam Kraków bo jest piękny, nieprzeciętny,a ludzie w tym mieście nie biegają tylko nadal chodzą. Jego urok przemawiał do mnie od zawsze. Zabytki, mnóstwo knajp , wydarzeń  i możliwości. Gdy poznałam mojego narzeczonego wyjazd stanął pod znakiem zapytania. Jednak wiedziałam, że nikt, ani nic nie stanie na drodze do realizacji mojego marzenia.  Pod koniec września byłam już na miejscu. Pierwsze miesiące były fajne. Poznałam świetnych ludzi i razem stworzyliśmy zgraną paczkę.  Studia był ciekawe chociaż w pierwszym semestrze miałam jakieś ogólne przedmioty. A zajmowanie się domem przynosiło mi naprawdę dużo radości. 
Schody zaczęły się w momencie kiedy spędzając weekendy sama nie miałam co ze sobą zrobić. Siedzenie na skype lub telefonie nie przynosiło ulgi. Narzeczony przyjeżdżał tak często jak mógł, ja też próbowałam załatwić sobie jak najwięcej wolnego. I dopiero teraz kiedy jestem na drugim roku, w sumie to go kończę, a narzeczony mieszka ze mną zdałam sobie sprawę, że tęskni się za wszystkim. Nie tylko za narzeczonym, ale za rodziną, za znajomymi z podwórka. Za swoim miastem i za tym, że kiedy potrzebujesz ślusarza to po prostu do niego idziesz i nie potrzebna Ci do tego mapa. Studiowanie na odległość jest fajne dla osób, które nie przywiązują się do miejsca w którym żyją, dla osób, które z rodzicami nie tęsknią. A domowy obiad nie jest dla nich istotny.  Studia zmieniają światopogląd. Ja wiem, że potrzebuje stabilności, ciągłe imprezy mi nie w głowie, a moje największe marzenie to dom, a nie wielkie miasto. I wiem, że jedyną osobą, która może stanąć na drodze do realizacji tego marzenia jestem ja.