środa, 30 kwietnia 2014

Rysunek żurnalowy- czy jest potrzebny?


Rysunek żurnalowy odchodzi do lamusa. Coraz rzadziej  się nim posługujemy opierając się na szybkich wykrojach z gazet. Czy jest on potrzebny gdy szyjemy? Lub co ważniejsze czy jest on nam potrzebny gdy chcemy projektować? 
Pytanie numer 1 i tak i nie.  Bo jeżeli rzeczywiście zamierzamy opierać się na Burdach, Annach Szyje itd. ( a to naprawdę nie jest nic złego) to nie przyda Wam się on szczególnie.  Jednak jeśli chcemy szyć "coś z głowy" to warto nauczyć się chociaż szkicować. Przelewanie swoich pomysłów na papier ułatwia planowanie. Stworzenie wykroju też jest prostsze.
Pytanie numer 2 raczej tak. Nieważne jest czy zamierzacie projektować dla sieciówki czy dla indywidualnego klienta zawsze powinno pokazać się wstępny projekt. A go jakoś musicie wykonać. W dzisiejszym poście chciałabym trochę odczarować motyw trudnego rysunku żurnalowego.




Na razie nie rysuję najlepiej. Te zajęcia mam jeszcze przede sobą.  Ale chciałam Wam udowodnić, że to nie jest takie trudne. To co widzicie na powyższych zdjęciach powstało po przekartkowaniu książki "Figure drawing for fashion desing".  Znajdziecie w niej konkretne elementy garderoby i sylwetki głównie kobiece.  Warto się za nią rozejrzeć jeśli nie macie w planach kursu rysunku żurnalowego. Jeżeli będziecie ćwiczyć na pewno będziecie zadowoleni z efektów.

Źródło: amazon.com

piątek, 18 kwietnia 2014

Świątecznie!



Święta zbliżają się wielkimi krokami, a ja zamiast pomóc w przygotowaniach realizowałam zamówienia. Sukienka z ostatniego posta stała się popularna.  Z tego powodu na prośbę uszyłam dwie kolejne.


 Zawsze uważałam, że odzież trzeba szanować. Dlatego zdecydowałam się na porządne opakowanie, które  zmniejszy ilość zagnieceń i zapadnie w pamięć.  Jednak znalezienie kartonów odpowiedniego rozmiaru w sklepie stacjonarnym to nie jest  najprostsze zadanie. Skończyło się na tym, że kupione w Castoramie pudła docinałam do potrzebnego rozmiaru.


Z okazji zbliżających się świąt życzę Wam wspólnego, rodzinnego i spokojnego świętowania. Żebyście zawsze wiedzieli co w życiu jest ważne.  I że nie chodzi o to, żeby potrawy były idealne,a mieszkanie lśniąco czyste tylko o to żebyście się uśmiechali i odpoczęli we wspólnym gronie.



piątek, 4 kwietnia 2014

Jak wybrać kurs szycia?


Miejsc w których można nauczyć się szyć jest coraz więcej.  Wydaję mi się, że po emisji programu „Project Runway” popyt na tego typu instytucje wzrośnie. Jak spośród gąszcza szkół, kawiarni i warsztatów wybrać te właściwe.
Podstawą jest sprawdzenie opinii. Niekoniecznie w Internecie. Warto znaleźć kogoś kto przeszedł kurs w danym miejscu. Jeśli nikt z naszych znajomych nie ma podobnych zainteresowań można wykorzystać portale społecznościowe. Często właśnie tam uczestnicy wyrażają swoje zdanie na temat prowadzących,  maszyn wykorzystywanych w czasie zajęć lub ilości osób w grupie.
Drugą ważną kwestią w jest rozpoznanie własnych potrzeb. To Wy najlepiej wiecie kiedy macie wolną chwilę. Kiedy możecie szyć. Warto zastanowić się nad tym czy wolimy spędzić w szkole 6 godzin czy tylko 2,5.  Do wyboru jest kilka trybów.  Weekendowy, dzienny i wieczorowy. Każdy z nich ma wady i zalety.





  • Kurs weekendowy ( 6-8 godzin)-przede wszystkim w ciągu jednego dnia jesteśmy w stanie uszyć konkretną, prostą rzecz. Satysfakcja gwarantowana. Poza tym regularna nauka zazwyczaj przynosi lepsze rezultaty. Dlatego warto zainteresować się jak często są zjazdy, nie każda szkoła oferuje spotkania cotygodniowe.


  • Kurs dzienny- świetny dla osób, które mają wolny tydzień. Tak jak w przypadku trybu weekendowego regularność jest jego zaletą. W ciągu 5 dni jesteście w stanie opanować podstawowe techniki krawieckie. Możecie też uszyć około 3 rzeczy.


  • Kurs wieczorowy ( codziennie- 3 godziny, raz w tygodniu- 3 godziny)- Alternatywa dla osób cierpiących na permanentny brak czasu. Spotkania codzienne są fajne, ale często prowadzą do frustracji w przypadku osób, które chcą szybko zauważyć rezultaty , a mogą je zaobserwować dopiero po 3 dniach. Cotygodniowe spotkania raczej odradzam . Nie zapewniają one ciągłości nauki poza tym oczekiwanie tygodniami na gotową część garderoby nie buduje.


  • Kolejnym ważny aspektem przy wyborze  miejsca w którym planujemy rozpocząć naukę szycia jest sprawdzenie sprzętu na którym będziecie pracować. Nie muszą to być koniecznie najnowsze maszyny. Stare Łuczniki i Singery też są w porządku jeśli się o nie solidnie dba.
    Kompetencje  prowadzących są istotne. Z własnych obserwacji mogę ich podzielić na dwie szkoły. Starszą i młodszą ( nie mówię o wieku prowadzących). Owa starsza grupa – to zazwyczaj doświadczone krawcowe( choć niekoniecznie) , które „czepiają” się szczegółów. To ważne jeśli zależy nam  mocnych podstawach.  Młodsza  ma luźniejsze podejście do tematu, ale  gwarantuje  bezstresową  atmosferę na zajęciach.


    Do rozważenie pozostały nam dwie kwestie. Ilość osób w grupie. Im mniej tym lepiej. Według mnie maksymalna liczba nie powinna przekraczać 6 osób na jednego wykładowcę.  Naprawdę nie mam pojęcia jak uczy się młodzież w technikach odzieżowych w klasach 30 osobowych. Za pewne dzielą ich na grupy.  Ilość osób jest o tyle ważna, że zwłaszcza na początku będziecie mieli dużo pytań i siłą rzeczy będziecie wymagać sporej dawki uwagi.

    Ostatnia kwestia to certyfikat lub świadectwo. Nie dla każdego istotne. Jeśli zależy nam na szyciu rekreacyjnym, dla siebie czy dla rodziny to rzeczywiście ten punkt można pominąć.  Jednak warto się zastanowić nad szkołą, która oferuje dokumentację. Nasze  plany zawsze mogą się zmienić , a to może być kolejny plus w naszym CV.
    Artykuł napisany dla portalu: http://jakuszyc.pl/jak-wybrac-warsztaty-szycia/ .