wtorek, 31 grudnia 2013

Ulubieńcy ułatwiający życie 2013

Mam nadzieję , że znajdziecie czas na przeczytanie tego posta pomiędzy przygotowaniami do tej niesamowitej nocy. Chciałabym przedstawić Wam moich ulubieńców "technicznych" tego roku. Statystycznie każdy ułatwia mi życie chociaż raz dziennie. Dlatego polecam Wam je z całego serca bo upraszczanie swojej codzienności nie jest niczym złym.A ile czasu można dzięki temu zaoszczędzić!

1. Kalendarz- przede wszystkim dzięki niemu moja głowa jest lżejsza. Kiedy czuję, że mój mózg zaraz wybuchnie to pierwsza rzecz po którą sięgam. Spisuję myśli, planuję i od razu czuję się lepiej. Czasem to lepsze na ból głowy niż lek przeciwbólowy.
2. Netbook Toshiba - mój wybawca. Lekki, z długo trzymającą baterią sprawdza się podczas podróżowania. Nawet gdy wracam do domu ( 9 godzin jazdy) daje radę. Polecam również wszystkim dla których ważna jest jakość dźwięku- wbudowane głośniki są naprawdę niesamowite. 


3. Telefon z Androidem- kiedy go wybierałam nie wiedziałam co mnie czeka. Nie zdawałam sobie sprawy z ilu aplikacji będę mogła wybierać i jak one wpłyną na moje życie. Obecnym hitem jest Endomondo, który jest niezbędne dla mnie jako początkującej biegaczki oraz Mój Kalendarzyk dzięki, któremu nic mnie nie zaskoczy. MobileMPK ratuje mnie gdy kończy się mój pakiet internetu.
4. Zegarek- otrzymałam go w prezencie na 20 urodziny. I chociaż większość tych, którzy nie mają czasomierzy twierdzą, że przecież telefony zastępują je idealnie ja się z tym nie zgadzam. Gdy temperatura jest niska nie mam ochoty szukać telefonu w torebce, a na egzaminach nie lubię tego robić bo stres i tak jest wystarczający. 


5. Okulary- choć moja wada jest niewielka polecono mi je zrobić ze względu na kierunek studiów. Duża ilość czasu spędzana przed monitorem i przeczytanych książek wpływa na mój wzrok nie najlepiej.
6. Słuchawki douszne- ze względu na specyficzną budowę uchę te słuchawki i słuchawki nauszne są jedynymi , które mogę używać. Wszystkie tanie wersje niestety odpadają. W zimie gdy noszę czapkę wolę używać tych ponieważ lepiej słyszę dźwięk. Są też wygodniejsze gdy uprawiam sport.


7. Hit roku - torba Wittchen- kupiona w Lidlu. Duża, pojemna, świetnej jakości. Przed zakupem sprawdzałam ceny regularne podobnych modeli w sklepie firmowy- to prawie 600 złotych. Moja mama dorwała ją dla mnie w Lidlu za 250 złotych można powiedzieć, że zrobiłam interes roku. Elegancka i pasująca do wszystkiego świetnie sprawdza się w podróży i na uczelni.

8. Aparat Nikon D5100- czyli główne narzędzie pracy przy tworzeniu postów. Dostałam go na 18 urodziny z 2 letni opóźnieniem. Nie znam jeszcze wszystkich jego możliwości, ale fotografia to nie moja najmocniejsza strona. Mój narzeczony jest dużo lepszy w roli fotografa niż ja. W każdym razie całym sercem mogę polecić go wszystkim, którzy mogą i chcą sobie zafundować pierwszą "lustrzankę".
Na ten Nowy Rok chcę Wam życzyć miłości, zdrowia uśmiechu i spełnienia marzeń!

wtorek, 24 grudnia 2013

Życzenia

W to wigilijne popołudnie słuchając piosenki " All I want for Christmas is you" piszę do Was kolejny dzień z rzędu. Tym razem z życzeniami. Oprócz tego, że życzę Wam wszystkiego najlepszego, zdrowia, miłości, pogody ducha i błogosławieństwa Bożego chciałabym, żeby te kilka punktów też się spełniło:
- posiadanie wspaniałej pracowni krawieckiej, jak ze snu- chyba każdy kto szyje i to wcale niedużo ( jak ja) marzy o pomieszczeniu gdzie będzie mogło zaszyć się na godzin tylko z maszyną.
-pieniędzy na niezliczoną ilość metrów pięknych, drogich i świetnych jakościowo materiałów- bo przecież ich nigdy nie jest za wiele, a brak funduszy może blokować kreatywność ( albo ją rozwijać to zależy od człowieka).
- mnóstwa wolnego czasu, który będziecie mogły poświęcić na szycie i wszelkie robótki ręczne.
Wszystkiego dobrego!








poniedziałek, 23 grudnia 2013

Feliz navidad

W przedświątecznym rozgardiaszu znalazłam kilka chwil na przedstawienie Wam dwóch stroików, które zrobiłam wspólnie z moim młodszym bratem oraz spódniczkę, którą uszyłam na zamówienie jednej z koleżanek. Jeśli chodzi o zdjęcia na mnie (bo tak planuje takie) to jak znajdę jeszcze moment to na pewno wrzucę.



niedziela, 22 grudnia 2013

Świątecznie

MAMO, BABCIU, SIOSTRO nie czytajcie tego wpisu.Nadszedł czas na uchylenie rąbka tajemnicy. Jako, że niewiele osób z mojej rodziny sprawdza regularnie mojego bloga pokaże Wam kilka prezentów, które już są gotowe. Pomysł był jeden- fartuszek. Bo prosto, szybko ( względnie i tak ledwo się wyrobiłam) i efektownie. A o to rezultaty. 




środa, 4 grudnia 2013

5 kroków do wymarzonych praktyk.

Każdego studenta czekają praktyki. Niestety często kończą się one podawaniem kawy i sprzątaniem po etatowych pracownikach. Jak to zmienić? Zacząć załatwiać je w naszych wymarzonych miejscach.  Nie jest to gwarantem zdobycia doświadczenia, ale pierwszym krokiem do poważnego potraktowania.
1. Odnajdź źródło.
Każda firma, wydawnictwo, gazeta, przedsiębiorstwo ma swojego prezesa. Przeszukaj strony internetowe, foldery, magazyny, lub zacznij networking. Bezpośredni kontakt to podstawa. Jeżeli napiszesz do biura obsługi klienta lub czegoś w tym guście znikniesz w tłumie innych wiadomości.
2. Wytłumacz dlaczego.
Nie musisz być najbardziej kreatywną osobą na świecie, naprawdę. Obiecuję, że jeżeli napiszesz z serca poruszysz osobę, która siedzi po drugiej stronie ekranu. Przecież ona też kiedyś zaczynała.
3. Uzbrój się w cierpliwość.
Prezesi często są zapracowani więc nie oczekuj, że odpiszą po 15 minutach. Myślę, że 2-3 dni to średni czas reakcji. Nie załamuj się jeśli nie dostałaś/eś odpowiedź. Możliwe, że w natłoku zajęć komuś wypadało to z głowy. Spróbuj jeszcze raz (ale tylko raz, nie więcej bo wyjdziesz na zdesperowaną/nego, a to nie jest dobrze postrzegane).
4.Zaprezentuj siebie.
Często w odpowiedzi otrzymasz prośbę o przedstawienie swojej osoby. Nie pisz wszystkiego co Ci przyjdzie do głowy. Zastanów się nad każdą informacją. Czy jest warta zamieszczenia? Czy wnosi coś do Twojej sylwetki? Nie wysyłaj od razu. Napisz, poczekaj godzinę i przeczytaj jeszcze raz. Dopiero teraz wyślij.
5. Ciesz się!
Bardzo często firmy odpowiadają na takie prośby pozytywnie . Uważają, że mogą wykorzystać darmowy potencjał studenta. Dla Ciebie nie jest to przegrana sytuacja, zyskasz coś czego nie kupisz za żadne pieniądze- doświadczenie. Więc ciesz się i bądź wdzięczna (ale bez przesady).


Ja już załatwiłam sobie praktyki ( w "Pierwszym Milionie") więc myślę, że Wam też nic nie stoi na przeszkodzie.
P.S. Pracuję nad prototypem pierwszego produktu! 


piątek, 22 listopada 2013

"Polka Potrafi" Oj potrafi!

Facebook to pożeracz czasu.  Kojarzymy go raczej negatywnie, ale wszyscy z niego korzystamy. A ja jestem mu wdzięczna. Nie bardzo pamiętam jak profil  "Polka potrafi" pojawił się na mojej tablicy. Ale od razu wiedziałam, że kliknę " Lubię to" ( a nie klikam go jak leci).  Magda Bębenek zrobiła coś niesamowitego. Żeby "spłacić dług" napisała książkę. Ale niezwyczajną i nie dla pieniędzy, głównie dla własnej satysfakcji.
Zebrała w niej 13 historii Polek, które spełniają swoje marzenia. A promuję ją m.in. spotkania autorskimi. Wczoraj w Krakowie odbyło się kolejne z nich. Jestem pod ogromny wrażeniem energii i odwagi autorki. To co przekazuje mocno rezonuje w człowieku. Do tego stopnia, że ja miała problem z zaśnięciem. A gdy wstałam wiedziałam, że muszę coś zmienić. Dlatego jak już pewnie zauważyliście połączyłam dwa blogi ten o biznesie i szyciu. Bo właśnie z tym chce związać moje życie. Wysłał mnóstwo cv, żeby zdobyć pracę dzięki której będę mogła dalej się szkolić. Napisałam do dużego i znanego magazynu z prośba o odbycie praktyk. A zaraz zabieram się do szycia pierwszego "zlecenia" na spódnicę, którą już widzieliście.
Książka" Polka potrafi" jest niesamowita. Trochę bałam się ją czytać bo przecież jeżeli w naszej wyobraźni wykreujemy pewne oczekiwania to nie chcemy się rozczarować. Ale moja cierpliwość niewytrzymała- czytam od wczoraj, jest już w połowie i boję się, że zaraz się skończy. Mam nadzieję na kolejne edycje. A Was szczerze zapraszam do zapoznania się z tą lekturą. Warto, a kupując książkę Magdy pomagać jej realizować własne marzenia. Dzięki temu pojedzie na seminaria samorozwojowe do Stanów.
P.S. Może wyląduje w którejś edycji? :P



poniedziałek, 18 listopada 2013

Mam start-up w branży mody- nie.

Kilka razy zabierałam się za opis tego wydarzenia. Nie mogę ! Było świetnie, fajnie- to płytkie. Nie umiem opisać tego wydarzenia. I nie chcę już więcej z tym zwlekać niestety nie dam rady. Czekajcie na kolejny wpis obiecuję, że niedługo będzie.

środa, 13 listopada 2013

Chorobowy twór.

Zatoki mi nawalają. Rok akademicki pochłonął mnie bez reszty. Mnóstwo zajęć i dodatkowych obowiązków. Spotkań, które może  w przyszłości zaowocują. Ale spokojnie coś tworzyć będę.  Przepraszam Was za tą sporadyczną obecność. Chcę, żebyście wiedzieli, że nie zostawiłam Was na zawsze.I tak zdaje sobie sprawę z tego że to marne tłumaczenie.




piątek, 8 listopada 2013

Organizacji ciąg dalszy

Kalendarze nigdy nie miały u mnie łatwo. Zazwyczaj po miesiącu wytężonego użytkowania lądowały głęboko w szufladzie. Jednak ten rok akademicki jest nacechowany dużą ilością zajęć. Wciąż gdzieś biegam, coś piszę czy załatwiam. Muszę być zorganizowana bo inaczej zginę. Na pewno macie czasem uczucie przepełnionej myślami głowy? Mi wtedy najbardziej pomaga zapisanie wszystkiego. Pomimo tego, że przecież te sprawy i tak trzeba załatwić , a problemy rozwiązać jakoś lżej jest człowiekowi na duszy.
Nigdy nie inwestuje w kalendarze majątku. Jasne podobają mi się w skórzanej oprawie najlepiej z wymiennym wkładem, ale wiem, że w moim przypadku nie zdadzą egzaminu. Po pierwsze szybko się nudzę, a rok to i tak długo. A poza tym jestem dość roztrzepana więc tylko patrzeć jak któraś z moich ulubionych herbat na nim wyląduje. Niestety lubię aplikacji. Jestem staroświecka i chociaż wielu z nich używam, żeby ułatwić sobie życie te organizacyjne odpadają.
W kalendarzu bądź co bądź z Biedronki stosuje metody tygodniowej rozpiski. Zapisuje wszystkie zajęcia łącznie z tymi na Uniwersytecie, zakupami  czy prasowaniem. Później po kolei oznaczam odpowiednim kolorem. Żyje z tym organizerem ponad 3 miesiące i to chyba najdłuższy żywot kalendarza w moim domu i torebce.Zrobiłam dla Was kilka zdjęć żebyś mogli zobaczyć o czym mówię. Nie ma zbyt wielu zbliżeń jego wnętrza bo bardzo nie lubię swojego pisma.



P.S. Już jutro relacja z "Mam start-up w branży mody".  

czwartek, 7 listopada 2013

Długoterminowy plan działania

Gdy chodzi o biznes warto być dobrze zorganizowanym. Plan działania ułatwia dotarcie do celu. Ja sama również wypisałam sobie kilka najważniejszych punktów na drodze do własnej firmy. Gdy je upublicznię trudniej będzie się wykręcić się z realizacji.
1. Wizyta w AIP.- To można uznać za odhaczone.  Rezultaty są całkiem niezłe, a nowa perspektywa daje szersze spojrzenie na świat.
2. Kursy- internetowe i nie tylko.- Świetna strona polecona na blogu Kasi Coursera.org oferuje szeroką gamę szkoleń z wybranych uniwersytetów. Wyzwanie podjęte. Obecnie realizuję kurs Design Thinking for Business Innovation. W planach mam jeszcze jeden. Stacjonarnie zamierzam w styczniu rozpocząć kolejny kurs szycia, który da mi nowe praktyczne umiejętności.
3.Kierunek stypendium naukowe- założeniem, które będę realizować cały rok akademicki jest zdobycie jak najlepszych ocen, aby otrzymać stypendium naukowe, które będę chciała poświęcić na rozwój biznesu. Wiedząc, że oprócz ocen ważne są również inne aktywności studenckie zaangażowałam się w pracę samorządu studenckiego ( jestem przewodniczącą komisji rewizyjnej). Podobno potwierdzone certyfikatami kursy też  zaliczają więc jeśli zdam "egzaminy" na koniec kursów z Coursery dostanę jeszcze kilka dodatkowych punktów.
4.Poszukiwanie kapitału i dopracowanie pomysłu-  niestety urząd pracy nie jest dla mnie osiągalny ze względu na naukę, a AIP nie oferuje żadnych dotacji na nowe firm. Obecnie jedną z niewielu perspektyw jest Unia Europejska. Po zebraniu większej ilości informacji zamierzam się zabrać za pisanie biznesplanu.
5.Książki, książki i jeszcze raz książki- rozglądałam się już za kilkom lekturami związanymi z start-up'ami. Listopadowy budżet nie przewiduje nowych zakupów więc liczę  na św. Mikołaja, który już się zbliża. Niestety krakowskie biblioteki nie są najlepiej wyposażone, a poza tym nawet jeżeli książki się w nich znajdują niechętnie są wypożyczane.
 To na razie najważniejsze założenia. Na bieżąco będę informować Was o postępach. Plan  jest ambitny, ale nie niemożliwy. Organizacja  to ważna cech w biznesie, ale uważam, że spokojnie można ją wypracować. Mi samej wiele jeszcze brakuje.
P.S. Od czego kobiety zaczynają wielkie zmiany? Od wizyty u fryzjera oczywiście. Mnie moja czeka już jutro mam nadzieję, że dzięki niej zdobędę jeszcze więcej energii do działania.

środa, 6 listopada 2013

Gdy studentka wybiera się do AIP

Przedsiębiorczy student(ka), który myśli o założeniu firmy pierwsze swoje kroki skieruje do Akademickich Inkubatorów Przedsiębiorczości. Ja po wstępny przeszukaniu informacji w internecie również umówiłam się na spotkanie. Czy dobrze zrobiłam? Hmmm...... wnioski na pewno nie są jednoznaczne.
1. Umówienie się na spotkanie i lokalizacja.
Ze względu na moje aktualne miejsce zamieszkania wybrałam krakowski AIP. Wymiana email z koordynatorką była bardzo przyjemna. Szybkie i konkretne odpowiedzi ułatwiły sprawę. Krakowskie biuro  znajduję się w kampusie Uniwersytetu Ekonomicznego. Byłam na miejscu 15 minut przed czasem. Odnalazłam właściwy Pawilon ( A).Przed wejściem do budynku zauważyłam strzałkę, która wskazywała, że mój zmysł orientacyjny nie jest najgorszy. Ale właśnie tu zaczęły się schody. Bo pracownica AIP'u rzeczywiście w email'u podała numer pokoju  -106, ale mój wzrok pominął minus przed liczbami.  Sama studiuję na niewielkiej uczelni na której numeracja jest logiczniejsza. Na pierwszym  piętrze czekały na mnie zamknięte drzwi. Skonsternowana zapytał jednej ze studentek jak się tam dostać. Okazało się, że trzeba wejść na drugie piętro, a później z niego zejść innymi schodami na pierwsze. Tak też zrobiłam. 3 razy przeszłam przez ogromny hol, ale nigdzie nie widziałam numeru 106. Zrezygnowana już miałam wychodzić. Gdy obok drzwi wyjściowych zobaczyłam schody do piwnicy. Nie mając nic do stracenia pokonałam kolejne stopnie. I EUREKA odnalazłam zaginione biuro. 5 minutowe spóźnienie zostało wybaczone bo podobno większość gości ma problem z jego zlokalizowaniem.
2. Spotkanie- bardzo profesjonalne. Jednak mam małe zastrzeżenie. I nie chcę tu obwiniać pracowników AIP bo na pewno z ich doświadczenie wynika, że właśnie te informacje powinni przekazywać przyszłym przedsiębiorcom. Mianowicie na spotkaniu dowiedziałam się o rzeczach, które są szeroko opisane na stronie internetowej AIP. Oczywiście kilka rzeczy się rozjaśniło. M.in. dotacje na nowe firmy (a raczej ich brak), zasady prowadzenia księgowości, i brak pomocy przy pisaniu biznesplanu podczas ubiegania się o środki Unijne. Nie czarujmy się prowadzenie firmy w AIP się opłaca. 250 złotych stałego abonamentu to nie 480 złoty ZUS'u. A dodatkowo dochodzi nam ( oczywiście wszystko w cenie) prowadzenie księgowości, porady prawne (2,5 godziny miesięcznie), udostępnienie 40 biur na terenie całej Polski i szkolenia.
Akademickie Inkubatory Przedsiębiorczości są dobrym rozwiązaniem dla studentów z kapitałem. Bardzo podoba mi się to, że są otwarci na każdy pomysł. Ich wiedza jest obszerna. A ja chyba mam zbyt duże wymagania bo jak tak sobie teraz myślę to co koordynatorka mogła mi jeszcze powiedzieć?
PS. Jeśli się wybieracie do AIP nie pytajcie o dofinansowania z Unii i Urzędu Pracy to nie ich działka. A dla wszystkich zainteresowanych obsługują wszystkich zainteresowanych nie tylko studentów przed trzydziestką.

wtorek, 8 października 2013

Ballerina wita!

W naszym maleńkim mieszkaniu zawitała nowa maszyna do szycia. Wcześniej w tworzeniu pomagała mi Husqvarna, którą dostałam od babci. Jednak najlepsze lata miała ona już za sobą i musiałam znaleźć godnego następce. Wszyscy wiemy, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Im więcej się rozglądałam tym bardziej się przekonywałam, że warto zainwestować w maszynę, która będzie służyła mi przez długie lata i posiadała wszystkie potrzebne funkcje. I tak właśnie trafiłam do mnie Ballerina Texi.
1. - Jaka ona cicha!- to pierwsze słowa narzeczonego gdy zaczęłam na niej szyć. Jeżeli szyjecie po nocach to nie musicie się obawiać, że sąsiedzi zadzwonią po policję.


2. Jest maszyną komputerową. Ma 200 programów: obszywanie dziurek, alfabet, ściegi overlocowe, ściegi ozdobne itd. Nie  zdążyłam jeszcze wszystkich wypróbować , ale te których używam do szycia codziennego są super!  To właśnie na tej maszynie powstała spódnica i spodnie z ostatnich postów.


3. Jest osobny kabel od zasilania i pedału. Na początku nie uważałam tego za istotne, ale teraz dochodzę do wniosku, że ten pomysł jest fenomenalny! Automatyczny nawlekacz igły nie jest niezbędny, ale przyspiesza działanie.


4. Nici są zasłonięte i nie widzimy całego procesu "pobierania" nitki przez maszynę. Kolejne prowadniki są oznaczone punkcikami więc nawet początkujący nie będą mieli z tym problemu.


5. W zestawie dostaniemy kilka stopek: do obszywania dziurek, do ściegu overlocowego oraz do ściegów ozdobnych. Nieopuszczona stopka nie jest nam straszna gdyż czerwone światełko nie pozwoli nam o niej zapomnieć. Szybkość szycia jest regulowana nie tylko za pomocą pedału, ale także na korpusie maszyny. 



Podsumowując: ja jestem bardzo zadowolona. Nie żałuję żadnej wydanej złotówki. Jest świetna dla początkujących, ale mam wrażenie , że ani upływ czasu ani rozwinięcie moich umiejętności nie zmieni mojego nastawienia.  Jedna ważna kwestia zły sprzęt potrafi zniechęcić dlatego warto zainwestować. Nie mówię, że każdy powinien kupić właśnie tą maszynę albo maszynę w tym przedziale cenowym, ale dobrze mieć na początek coś co nie zawodzi i nie robi dodatkowych problemów.  
PS. Z miłą chęcią odpowiem na Wasze pytania.

niedziela, 6 października 2013

Kanapowo

Jesienna aura sprzyja szyciu.  Moja mama zawsze twierdziła, że nie wypada chodzić po domu do 14 w pidżamie. Pomimo, że z nią nie mieszkam musiałam uszyć coś co będzie spełniało funkcje pidżamy, ale nie będzie się nią nazywać. Na pomoc przyszła mi flanela z House of Cotton oraz wykrój  z " Anny. Moda na szycie" nr.1. Model 9 jest idealny na domowe spodnie. A flanela ogrzewa jak żaden inny materiał w te chłodne wieczory.  Więc uśmiecham się do Was szeroko i życzę tak dobrej herbaty jak moja.






niedziela, 29 września 2013

Jesienna atmosfera

Siedząc z kubkiem kakao powoli dociera do mnie, że nie ubłagalnie nadciąga zimno.  Uwielbiam jesień za jej kolory: brązy, beże, czerwienie, pomarańcze i żółcie. Nie lubię bo szybko nadchodzi zmrok. Zimno to rzecz względna. Uwielbiam warstwy, ale zawsze jest ich za mało. A gdy wracam do domu to ciężko mi się rozgrzać. Obserwowanie jesieni za oknem jest najprzyjemniejsze.
Spódnica jest bardzo prosta bo wzór jest bardzo wyrazisty. Zbyt skomplikowana forma mogłaby przytłoczyć sylwetkę.





środa, 4 września 2013

Filmik!

Po wielu perypetiach w końcu się udało! Powstał pierwszy film Robótek po studencku. Było to możliwe tylko i wyłącznie dzięki mojemu narzeczonemu, który zmotywował mnie do skończenia go i odpowiadał za całą techniczną stronę filmiku. Oboje wiemy, że nie jest idealny, ale mamy nadzieję, że współpracując przy kolejnych będziemy dążyć do perfekcji.


poniedziałek, 12 sierpnia 2013

W oczekiwaniu

Tak, tak wiem, że moje obietnice można wstawić między bajki. Niestety wakacje pokrzyżowały moje plany dotyczące Letniej Akademii Szycia. Nie miałam przez 2 tygodnie dostępu do maszyny i nie zrealizowałam zadań w terminie. Jednak obiecuje, że wszystkie etapy zostaną zrealizowane tylko w późniejszym terminie. Zrobiłam dla Was również tutorial jak uszyć prosty plecak. Jednak na razie męczę się z jego obróbką.  A dzisiaj dostaniecie ode mnie coś nietypowego- przepis na letni deser. Jest odrobinę ciężki, ale bardzo smaczny.

Mini tarty z serkiem Mascarpone. ( 6 porcji)
200 g herbatników petit beurre
100 g stopionego masła
500 g serka mascarpone
4 łyżki cukru pudru
100 g płatków migdałowych
1,5 nektaryny ( bądź inne dowolne owoce sezonowe)

Herbatniki mielimy w blenderze na piasek.  Dodajemy do nich roztopione masło i mieszamy.  Wykładamy spód foremek powstałą mieszanką. I wstawiamy do lodówki. W tym czasie przyrządzimy krem. Serek mascarpone rozkręcamy z cukrem pudrem. Kroimy nektaryny na plasterki. Gotowy krem nakładamy na nasz spód z herbatników, a na wierzch kładziemy owoce. Posypujemy uprażonymi na suchej patelni płatkami migdałowymi ( ważne, żeby nie były gorące) i cukrem pudrem. Opcjonalnie jeżeli zostało nam trochę herbatników również możemy je do tego wykorzystać.





A to katalog ze Strimy, który dostałam już dzień po zamówieniu. Tutaj nadal możecie go zamówić  . Ja już upatrzyłam sobie kilka rzeczy, ale mój budżet ich na razie nie przewiduje.