środa, 9 lipca 2014

Jak spełniać marzenia czyli trochę prywaty.




Co o mnie wiecie? W gruncie rzeczy niewiele. Jeśli ktoś z Was zaglądnął do zakładki "O mnie" wie, że studiuję dziennikarstwo, mieszkam w Krakowie (prawie nieaktualne) i to,  że lubię się dzielić. Oczywiście nie wszystkim, faceta wolę nikomu nie oddawać. Ale dzisiaj opowiem Wam trochę więcej o sobie.
Spotkaliście w życiu przeszkodę, którą ciężko przeskoczyć? Ani jej obejść nie można, ani podkop nie będzie skuteczny? Ja spotkałam . I często sama produkuje je na potrzeby własnej historii. Ale jak to ma się do historii mojego szycia?
A no tak, że szyć chciałam od malucha, ale takiego malucha malucha. Moja babcia jest krawcową. Skończyła odzieżówkę. Więc wiele razy widziałam ją przy maszynie. I też chciałam z kilku kawałków materiału tworzyć konkretne rzeczy. I tu pojawia się pierwsza blokada. Nie powiem Wam, że nie miałam odwagi poprosić babci o naukę szycia bo owszem miałam i robiłam to dosyć często. Ale to był moment, który zawaliłam po całości. Nie umiałam zawalczyć. Babcia wiedziała swoje, nie chciała, nie miała czasu i chyba chęci. A może po prostu nie wierzyła we mnie? W sumie to  jej się nie dziwię, mój Boże ile ja miałam hobby? Gitara, taniec , śpiew, wiecie ile opowiadań napisałam za dzieciaka? Słomiany zapał, w który teraz już nie wierzę bo ja po prostu taka jestem. Uwielbiam robić mnóstwo rzeczy. Prowadzić bloga, szyć , pomagać w wydawaniu książki, pracować dla portalu i prowadzić gazetę. Owszem nie jestem najbardziej punktualna, ale jest jedną z lepszych,a nad tą pierwszą cechą pracuję.
Ale wracając do sedna. Szyć się nie nauczyłam od babci. Niestety, bo teraz byłabym wytrawną specjalistką i nie miałabym problemu z pracą.  Jak to się stało, że jednak wszystko ruszyło z kopyta? Na pierwszym roku studiów ch
ciałam wykorzystać możliwości Krakowa. Nudziłam się bo narzeczony został w rodzinnym mieście. StyleDigger na swoim fanpage'u wrzuciła informację o Slow Fashion Cafe. I tak się zaczęło, zapisałam się na pierwszy kurs. Miałam wrażenie, że totalnie się do tego nie nadaję, ale już mi przeszło. Nauczyłam się cierpliwości i to mi pomogło. A później poszłam za ciosem , szyłam , stworzyłam bloga i wybrałam kolejny kurs. Teraz zamierzam iść na roczny kurs zawodowy w gorzowskiej odzieżówce i zdać egzamin. Żeby w lipcu przyszłego roku po 3 latach studiów mieć dwa zawody- być dziennikarką i krawcową.

2 komentarze:

  1. Gorzów:) moje rodzinne miasto :) też chciałam się na ten kurs zapisać, ale nie mam z kim dzieci zostawiać. Może jak trochę podrosną ;) cieszę się, że chcesz się rozwijać i doskonalić kolejne dziedziny :) trzymam za Ciebie kciuki i życzę sukcesów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że się nie spotkamy. Dzięki za życzenia.

      Usuń