piątek, 16 maja 2014

Czy studiowanie daleko od domu jest fajne?



Studia mityczny moment kiedy licealiści stają się dojrzali, a życie zamienia się w jedną ciągłą imprezę. Co tam rodzice, dom  czy rodzinne miasto. Wszystko idzie w zapomnienie wraz z pojawieniem się współlokatorów, wolności i alkoholu. Ale stańmy teraz w szranki z realnym życiem. Czy rzeczywiście jest tak fajnie kiedy nie masz do kogo otworzyć ust bo współlokatorka znowu jest na Ciebie obrażona, a koleżanki z roku wróciły na weekend do domu?
 Studiuję 600 kilometrów od swojego miasta. Decyzję podjęłam już w drugiej klasie liceum. Wybrałam Kraków bo jest piękny, nieprzeciętny,a ludzie w tym mieście nie biegają tylko nadal chodzą. Jego urok przemawiał do mnie od zawsze. Zabytki, mnóstwo knajp , wydarzeń  i możliwości. Gdy poznałam mojego narzeczonego wyjazd stanął pod znakiem zapytania. Jednak wiedziałam, że nikt, ani nic nie stanie na drodze do realizacji mojego marzenia.  Pod koniec września byłam już na miejscu. Pierwsze miesiące były fajne. Poznałam świetnych ludzi i razem stworzyliśmy zgraną paczkę.  Studia był ciekawe chociaż w pierwszym semestrze miałam jakieś ogólne przedmioty. A zajmowanie się domem przynosiło mi naprawdę dużo radości. 
Schody zaczęły się w momencie kiedy spędzając weekendy sama nie miałam co ze sobą zrobić. Siedzenie na skype lub telefonie nie przynosiło ulgi. Narzeczony przyjeżdżał tak często jak mógł, ja też próbowałam załatwić sobie jak najwięcej wolnego. I dopiero teraz kiedy jestem na drugim roku, w sumie to go kończę, a narzeczony mieszka ze mną zdałam sobie sprawę, że tęskni się za wszystkim. Nie tylko za narzeczonym, ale za rodziną, za znajomymi z podwórka. Za swoim miastem i za tym, że kiedy potrzebujesz ślusarza to po prostu do niego idziesz i nie potrzebna Ci do tego mapa. Studiowanie na odległość jest fajne dla osób, które nie przywiązują się do miejsca w którym żyją, dla osób, które z rodzicami nie tęsknią. A domowy obiad nie jest dla nich istotny.  Studia zmieniają światopogląd. Ja wiem, że potrzebuje stabilności, ciągłe imprezy mi nie w głowie, a moje największe marzenie to dom, a nie wielkie miasto. I wiem, że jedyną osobą, która może stanąć na drodze do realizacji tego marzenia jestem ja.



0 komentarze:

Prześlij komentarz